O patronie

Michał Piotr Boym urodził się w 1612 roku w polskim Lwowie. Pochodził z bogatej rodziny Boymów, która przybyła do Polski z Węgier wraz z królem Stefanem Batorym. Jego dziadek Jerzy otrzymał polskie szlachectwo i przeszedł na katolicyzm pełniąc służbę królewskiego sekretarza przy królu Batorym. Ojcem Michała był Paweł Jerzy Boym, który z kolei będąc doktorem medycyny pełnił funkcję nadwornego medyka króla Zygmunta III Wazy.

Młody Michał w wieku 19 lat wstąpił do zakonu jezuitów w Krakowie, po czym przez dziesięć lat studiował teologię i filozofię w polskich uczelniach w Sandomierzu, Kaliszu, Jarosławiu, a wreszcie także w kolegium w Krakowie. Decyzja o wstąpieniu do zakonu miała być wynikiem przyrzeczenia, które złożył, gdy mając 14 lat bardzo ciężko zachorował i znalazł się na skraju śmierci. Od początku jego studiom przyświecała myśl o odbyciu podróży misyjnej na Daleki Wschód. O odbyciu takiej podróży marzył także inny z jego pięciu braci - Benedykt, który w tym celu również wstąpił do zakonu jezuitów. Miał on jednak mniej szczęścia ponieważ nigdy nie uzyskał pozwolenia władz zakonnych na odbycie takiej podróży. Michałowi również nie było łatwo otrzymać taką zgodę. Bardzo szybko rozpoczął on starania by zakon wysłał go z misją do odległych Chin, ale zgodę na to otrzymał dopiero po dziesięciu próbach, uzyskawszy wcześniej święcenia kapłańskie i osobiste błogosławieństwo papieża Urbana VIII. W XVII wieku podróż do Chin była ogromnym przedsięwzięciem. Misjonarz musiał najpierw udać się do Lizbony, która stanowiła wówczas europejskie okno na świat i bramę do zamorskiego imperium kolonialnego Portugalii. Z Lizbony jezuita wyruszył w marcu 1643 roku. Aby dotrzeć do Państwa Środka musiał on opłynąć Afrykę, Półwysep Arabski i Indie, aby wreszcie przepłynąć cieśniny indonezyjskie.

Wyprawa, której członkiem był Michał Boym dotarła najpierw na Maderę, następnie na Wyspy Zielonego Przylądka i Przylądek Dobrej Nadziei, aby wreszcie zatrzymać się w kontrolowanym przez Portugalczyków Mozambiku, leżącym po wschodniej stronie Afryki. W Mozambiku Boym pozostał przez dłuższy czas, biorąc między innymi udział w polowaniu na hipopotamy (nazwane przez niego „końmi morskimi”), które opisał w jednym ze swoich dzieł przyrodniczych. Swoje spostrzeżenia dotyczące afrykańskiej flory, fauny, medycyny i etnografii, które poczynił w trakcie swojego pobytu w Afryce Boym opisał w liście, „Cafraria” (w nawiązaniu do Kafrów - nazwy, którą Arabowie określali ludy zamieszkujące Bantu), który wysłał do swojego przyjaciela, przebywającego w Rzymie księdza Ciślaka. Spisany po łacinie list stanowi bardzo obszerny, naukowy opis południowo-wschodniej części Afryki. Opuściwszy wybrzeża Afryki Boym udał się na Wyspy Malediwskie, a następnie do Makau. Makau stanowiło wówczas bardzo ważny ośrodek handlowy i misyjny Europejczyków na Dalekim Wschodzie. Makau było wyspą, którą Chińczycy przekazali Portugalczykom jako placówkę handlową już na początku XVI wieku, wraz z monopolem na handel z Chinami, który zapewniał Portugalczykom ogromne zyski. Przybysze zbudowali na wyspie osadę, która miała rozkwitać przez następne stulecia. Na Makau funkcjonowała diecezja rzymskokatolicka ustanowiona jeszcze w XVI wieku przez papieża Grzegorza XIII. Makau było najdłużej istniejącą europejską kolonią na terenie Chin, którą pozostawało, aż do 1999 roku, kiedy to zostało przekazane Chinom, uzyskując statut specjalnego regionu administracyjnego (podobnie jak dwa lata wcześniej Hongkong).

Tymczasem Michał Boym po przybyciu do Makau został skierowany do Kolegium Św. Pawła gdzie przez kilkanaście miesięcy prowadził wykłady, a jednocześnie uczył się języka chińskiego. Swoją działalność misyjną Boym rozpoczął na wyspie Hajnan, gdzie prowadził równocześnie badania nad florą i fauną oraz nad medycyną chińską, z którą wówczas po raz pierwszy miał okazję się zetknąć.

Chinami od prawie 300 lat rządziła dynastia Ming, ale w momencie przybycia Boyma chyliła się ona już ku upadkowi. Władza dynastii chwiała się pod naporem Mandżurów, którzy atakując od północy zdobywali władzę nad kolejnymi prowincjami Państwa Środka. Pekin, siedziba chińskich cesarzy, znajdował się już wówczas pod panowaniem Mandżurskim. Cesarz, wraz z dworem i lojalnymi wobec siebie wojskami przebywał na południu Chin.

Kiedy Mandżurowie zajęli wyspę Hajnan w 1647 roku Michał Boym wraz z braćmi z zakonu, zmuszeni byli do błyskawicznej ucieczki z wyspy. Zakonnicy potajemnie opuścili wyspę w małej łódce. Po opuszczeniu Hajnan Boym udał się do Toniknu - państwa leżącego na terenie dzisiejszego północnego Wietnamu, skąd mógł powrócić do Makau. Tam Boym otrzymał nowe zadanie - miał udać się na dwór cesarza Yongliego z dynastii Ming. Na cesarskim dworze, z dużym powodzeniem, działał już inny jezuicki misjonarz - Andreas Koffler.

Cesarz Yongli panujący od 1646 roku został zmuszony do przeniesienia się wraz z dworem na południe kraju uciekając przed Mandżurami. Na dworze cesarza chrześcijanie mieli duże wpływy. Andreasowi Kofflerowi udało się nawrócić na katolicyzm żonę cesarza - Annę Wang, jego matkę Marię Ma, oficjalną żonę jego ojca - Helenę Wang, a także cesarskiego kanclerza - eunucha Achillesa Panga (Pang Tianshou lub Tien-Szou) i większość dworu, a cesarz zgodził się ponadto na chrzest swojego syna - Konstantyna. Te europejskie imiona członkowie rodziny cesarza przyjmowali właśnie na chrzcie. Cesarz Yongli był aktywnie wspierany przez swoich portugalskich sojuszników, dzięki których pomocy militarnej udało mu się wygnać Mandżurów z większości zajętych przez nich terenów - przynajmniej na jakiś czas. Kiedy jednak Michał Boym przybył na dwór cesarza siły Mingów znów znalazły się w trudnym położeniu. Kanclerz Pang zachęcony przez Andreasa Kofflera postanowił napisać list do papieża Innocentego X, doży weneckiego oraz generała zakonu jezuitów, aby zdobyć sobie ich poparcie dla sprawy Mingów. Bez wsparcia Europejczyków cesarz Yongli nie mógł liczyć na zwycięstwo w walce z Mandżurami. Zadanie dostarczenia listu do Rzymu powierzone zostało niestrudzonemu polskiemu zakonnikowi, któremu tymczasem udało się nakłonić do przyjęcia chrztu wreszcie i samego cesarza. Cesarz uczynił Michała Boyma swoim osobistym posłem i wysłał wraz z nim, w postaci eskorty, dwóch swoich dworzan. W podróż do Europy Boym wyruszył w listopadzie 1650 roku. W tym celu udał się do Makau by tam wejść na pokład płynącego do Europy statku. Jednakże panujący w Makau Portugalczycy i jezuici przestali być przychylni cesarzowi, rozważając poparcie mandżurskiej dynastii Qing. Ostatecznie Boym dopiero po roku otrzymał pozwolenie na kontynuowanie podróży do Indii. Z indyjskiego Koczinu będącego stolicą portugalskich posiadłości w Indiach Boym wypłyną wraz z korsarzami (piratami na usługach portugalskiej korony) i wraz z nimi dotarł do Goa. Władający Goa portugalski wicekról Indii, ulegając naciskom jezuitów z Makau, nie pozwolił Boymowi na dalszą podróż bez osobistej zgody króla Portugalii Jana IV Szczęśliwego.

Wiedząc, że czekając nic nie wskóra, Boym postanowił resztę trasy przebyć drogą lądową. W jego pieszej wyprawie postanowił mu towarzyszyć jeden z dwóch wysłanych z nim chińskich dworzan - Andrzej Czeng (Andreas Zheng). Posłańcy przemierzyli razem całe Indie, udając się do Suratu, skąd popłynęli statkiem na wyspę Ormuz, a z niej dobili do brzegów Persji (dzisiejszego Iranu). Po zejściu na ląd w Persji dalszą drogę przebyli pieszo, docierając ostatecznie do Imperium Osmańskiego. U jego zachodnich brzegów, w Smyrnie na wybrzeżu Morza Egejskiego, mogli wreszcie zaokrętować się na wenecki statek kupiecki. W Wenecji wysłannicy chińskiego cesarza wysiedli na ląd w grudniu 1652 roku - trzy lata po wyruszeniu z Chin.

Pomimo początkowego zainteresowania egzotycznymi przybyszami (Andrzej Czeng był jednym z pierwszych chińczyków, którzy odwiedzili Europę), Michałowi Boymowi nie udało się jednak znaleźć w Wenecji chętnych do poparcia sprawy Mingów. Audiencję u weneckiego doży Boym uzyskał dopiero dzięki wstawiennictwu francuskiego ambasadora, ale doża nie był zainteresowany angażowaniem się w sprawy chińskie. Wstawiennictwo francuskiego ambasadora zostało natomiast dostrzeżone przez papieża Innocentego X, który popierając rywalizujących z Francją Habsburgów, nie chciał później przyjąć cesarskiego posłańca. Kiedy natomiast Boym bez zgody władz swojego zakonu wysłał do kilku katolickich uniwersytetów listy, w których bronił metod działania jezuickiego misjonarza w Chinach - Matteo Ricciego, które budziły kontrowersje ze względu na jego zgodę na dostosowywanie praktyk kościelnych do chińskich zwyczajów, stosowanie chińskich terminów teologicznych i noszenie chińskich strojów (co wpisywało się w toczony wówczas tzw. „spór akomodacyjny” pomiędzy jezuitami, a innymi zgromadzeniami zakonnymi dotyczący sposobów prowadzenia działalności misyjnej), Boym został osadzony w odosobnieniu w Loreto, gdzie przyszło mu spędzić trzy lata. Kiedy na Tronie Piotrowym zasiadł nowy papież - Aleksander VII, Boymowi została udzielona wreszcie audiencja papieska. Papież odpowiedział na list cesarza Yangli, ale poza słowami wsparcia i otuchy, zapewnieniami o modlitwie za rodzinę cesarską i przesłaniem złotych medali ze swoją podobizną wykonanych z okazji początku pontyfikatu, papież Aleksander VII nie zdecydował się na realne wsparcie dla cesarza.

Michał Boym wraz z Andrzejem Czengiem, który w trakcie swojego trzyletniego pobytu w Europie zdążył samemu wstąpić do zakonu jezuitów, udali się do Lizbony prosić o pomoc w walce z Mandżurami, króla Portugalii Jana IV Szczęśliwego. Król postanowił poprzeć Mingów i obiecał cesarzowi pomoc wojskową. Otrzymawszy odpowiedź Boym i Czeng wyruszyli w marcu 1656 roku w podróż powrotną do Chin. Portugalczycy wbrew swojemu królowi znowu stanęli na drodze Boymowi. Po przybyciu do portugalskiego Goa, u zachodnich brzegów Indii, został on zatrzymany i nie mógł wyruszyć w dalszą podróż do Makau. Okazało się, że w trakcie jego pobytu w Europie Portugalczycy porozumieli się z Qingami z Mandżurii, którzy zgodzili się na kontynuowanie handlu i działalności misyjnej, w zamian za cofnięcie poparcia dla dynastii Ming. Zakonnik jednak nie poddał się - przebył Indie lądem i wsiadł na muzułmański statek płynący do królestwa Syjamu. Swoją podróż przez Półwysep Malajski, w tym swoje spotkania z tygrysami, słoniami i nosorożcami, Boym opisał w liście wysłanym do Rzymu. W końcu udało mu się wsiąść na chiński statek w Bangkoku, którym dopłynął do chińskiego Tonkinu. W trakcie podróży chińscy marynarze oskarżyli podróżnych o sprowadzenie na nich złej pogody, co skończyło się bójką na statku i zrabowaniem przez marynarzy między innymi złotych medalionów wiezionych w darze od papieża.

W Tonkinie Boym i Czeng znaleźli się w 1658 roku i zostali tam, przebywając przez kilka miesięcy w jezuickiej misji w Hanoi, odzyskując siły. W czasie, gdy posłańcy byli w drodze do Europy i z powrotem, Mandżurowie opanowali już graniczącą z Tonkinem prowincję Guagxi, a cesarz Yongli musiał wraz z dworem uciec do prowincji Yunnan. Posłańcy, aby dotrzeć do cesarza musieli przedostać się przez linię frontu. W trakcie przeprawy Michał Boym zachorował i z powodu wyczerpania zmarł 22 sierpnia 1659 roku. Jego misja zakończyła się niepowodzeniem. Boyma pochował jego kompan Andrzej Czeng oznaczając miejsce jego ostatecznego spoczynku krzyżem, choć do dziś dokładne położenie jego grobu pozostaje nieznane. Dwa lata po śmierci Michała Boyma cesarz Yongli, który nie doczekał się wieści z Europy, uciekł wraz dworem do Birmy gdzie uzyskał schronienie. Jednak już rok później Yongli i cała jego rodzina została wydana w ręce Mandżurów, którzy bezlitośnie wymordowali wszystkich, cementując władzę dynastii Qing w Chinach na następnych 250 lat. Sam cesarz został własnoręcznie uduszony przez generała Wu Sangui, który kiedyś służył dynastii Ming, ale zdradził na rzecz Qingów otwierając mandżurskim wojskom bramy Wielkiego Muru. Tuż przed śmiercią cesarz widząc zdrajcę miał powiedzieć by generał zabił go jak najszybciej ponieważ cesarz „nie może znieść obrzydzenia, które ogarnia go gdy ogląda jego twarz”.

W trakcie swoich podróży Michał Boym prowadził szczegółowe naukowe zapiski dotyczące flory i fauny odwiedzanych miejsc. Jego dzieła zachwycają dokładnością opisów, naukową metodyką prowadzonych obserwacji i pięknem szkiców. Do dziś jego największymi dziełami pozostają Flora sinensis - „Flora Chin”, pierwsze europejskie dzieło dotyczące roślinności chińskiej wydane w Wiedniu w 1656 roku. Dzięki Michałowi Boymowi Europejczycy mogli po raz pierwszy usłyszeć o takich rzeczach jak bananowce, herbata, chlebowiec, żeń-szeń, hibiskus, papaja, ananas czy sandałowiec. Odkrywca nigdy nie próżnował - w trakcie pobytu w Mozambiku sporządził notatki i szkice dotyczące także afrykańskich roślin i zwierząt. Boym, oprócz tego, że był przyrodnikiem, był również wziętym kartografem. Jako pierwszy Europejczyk stworzył dokładne mapy Chin prawidłowo umieszczając na nim najważniejsze chińskie miasta, w tym Pekin, a także zaznaczając położenie Wielkiego Muru Chińskiego (który też opisał jako pierwszy przybysz z Europy) i pustyni Gobi. Tworząc mapę Chin Boym uwzględnił wówczas chiński podział administracyjny kraju. Boym też jako pierwszy doszedł do wniosku, że Korea jest półwyspem, a nie wyspą leżącą u chińskich wybrzeży i właśnie jako półwysep, naniósł ją na swoje mapy. Ze swojej pierwszej podróży do Chin Boym przywiózł do Europy nakreślony przez siebie atlas Chin składający się z 18 map Chin, bogato zdobionych rysunkami roślin i zwierząt. Pracowity jezuita stworzył także pierwszy opublikowany (choć dopiero po jego śmierci) słownik Chińsko-Łaciński i Chińsko-Francuski. Michał Boym był wreszcie promotorem medycyny chińskiej, którą obecnie nazwalibyśmy tradycyjną, a która wówczas była medycyną chińską po prostu. W oparciu o rękopisy Boyma w XVII wieku wydano w Norymberdze, pierwszy w Europie, traktat o medycynie chińskiej, który kilka lat temu trafił do zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie. W swoim dziele Specimen meicinae Sinicae - „Obserwacja medycyny chińskiej” opisał on dokładnie akupunkturę oraz sposoby diagnozowanie zdrowia pacjenta na podstawie tętna, na których to metodach do dziś opiera się tradycyjna medycyna chińska.

W Polsce niestety Michał Boym jest postacią zapomnianą, jednakże w samych Chinach pamięć o nim jest dużo bardziej żywa, a jego relacje z Państwa Środka uważana są dużo bliższe prawdy, niż opowieści, które przywiózł na Zachód Marco Polo.

Tekst – Jacek Furgalski - TCMblog

© Szkoła Akupunktury Tradycyjnej w Bydgoszczy.
Webmaster: Filip Zerbst email: sakupunktury[at]gmail.com